Witold Jurasz Witold Jurasz
3173
BLOG

O tym, że w dyplomacji trzeba miec "cojones"

Witold Jurasz Witold Jurasz Polityka Obserwuj notkę 19

Wczoraj na moim profilu na facebooku opublikowałem następujący tekst. Zaznaczam, że był pisany zanim jeszcze w Moskwie obrzucono naszą ambasadę racami.

Po podpaleniu budki policjanta przed ambasada Rosji w Warszawie i wrzuceniu kilku petard na teren ambasady w relacjach z Rosją się robi coraz bardziej nieprzyjemna awantura, ewidentnie skądinąd podgrzewana przez Moskwę.

Kilka przemyśleń na tym tle:

1. W zasadzie PR'owo opłacałoby się nam, żeby Rosjanie szybko podpalii nam (swoją) budkę policjanta i wrzucili kilka petard na teren ambasady. Wtedy my byśmy mogli protestować i pokazywą na nich jako na tych złych. Poza tym, po skandalu rosyjsko - holenderskim, każdy w UE teraz uwierzyłby, że o ile u nas za tym stała mała grupka demonstrantów, to w przypadku Rosjan stalo za tym FSB.

2. W. Putin zażądał w momencie skandalu dot. zastępcy ambasadora Rosji w Hadze "przeprosin i ukarania winnych" - można było założyć, że tak samo sformułowane będą żądania wobec Polski. W mojej ocenie zamiast więc "wyrażać ubolewanie" trzeba było od razu "przeprosić" za incydent, nie dając Rosji pretekstu do wysuwania nowych żądań. Pomijam już to, że nie rozumiem powodów, dla których nie użyto słowa "przepraszam", skoro ono samo się nasuwa (a to, że Rosjanie kpią sobie w żywe oczy nie oddając nam wraku Tu-154 to fakt, tyle, że fakt, który niczego tu nie zmienia). Niestety nasze oświadczenie było zwyczajnie źle napisane.

3. Teraz, po tym gdy MSZ RP już "wyraził ubolewanie" a Rosja tymczasem żąda "przeprosin", gdybyśmy przeprosili wyglądałoby na to, że ustępujemy w sytuacji, gdy Moskwa posuwa się nie do sformułowanego w dyplomatyczny sposób protestu, ale do bardzo mało subtelnie sformułowanych żądań. To w dyplomacji jest mało realne, czego dowodem jest to, że MSZ już wydał oświadczenie, że szykujemy notę, w której pisemnie "wyrazimy ubolewanie" (a nie przeprosiny) czyli zaczynamy usztywniać stanowisko. Zakładam, że Rosjanie będa grać dalej podnosząc, że oto Polska nie chce przeprosić.

4. Rosjanie grają swój teatrzyk dla widza wewnętrznego (na to nie mamy wpływu) i dla "starej Europy" (tutaj możemy podjąć kontrakcję, bo po zastosowaniu retorsji wobec Hagi w postaci pobicia przez "nieznanych sprawców" zastępcy ambasadora Holandii, wiarygodność Moskwy w tego rodzaju sporach jest raczej niska). Podnoszenie, jak chcieliby niektórzy na prawicy, sprawy wraku byłoby niestosowne i głupie. Sprawa wraku jest po prostu po tysiąckroć ważniejsza i zestawiać te sprawy byłoby gorzej niż błędem.

5. Nie byłoby całej afery, gdyby zapewniono stosowną ochronę ambasadzie, co, niezależnie od tego co kto o Rosji sądzi, jest obowiązkiem wynikającym z Konwencji Wiedeńskiej. Każdy kraj przyjmujący ma obowiązek ochrony placówek dyplomatycznych i nie ma od tego wyjątków.

6. Może warto, korzystając z okazji i dostosowując się do protestów strony rosyjskiej, zapewnić placówce FR i rosyjskim dyplomatom tak szczelną ochrony, żeby sami poprosili o jej zdjęcie. Można zarówno sam budynek jak i dyplomatów ochraniać w sposób tak dokładny, że, jakkolwiek formalnie byłoby to właściwe to zarazem utrudniałoby pracę - można np ochraniać dyplomatów cały czas za nimi jeżdżąc, co niektórych (tych bardziej istotnych) na pewno bardziej zmartwiłoby niż ucieszyło. Oczywiście Rosjanie mogą zrobić to "razy dwa", więc tego nie polecam, ale może warto przypomieć, że też tak możemy (o ile możemy).

7. Jako, że oświadczenia płynące z Moskwy (ale i z ust ambasadora Rosji w Warszawie) jednoznacznie wskazują na to, że Kreml nie chce polubownego załatwienia sprawy i dąży do eskalacji, usiłując znowu przedstawiać Polskę w złym świetle należałoby - w mojej ocenie - przekazać sygnał, że chcemy sprawę wyciszyć - alternatywnie zasugerować, że też podejmiemy grę (możemy np. przypomnieć sprawę niewykrycia sprawców pobicia naszych dyplomatów w 2005 r.).

7. Możemy też działać, jak w załączonym filmiku

http://www.youtube.com/watch?v=HSD1d-6P6qI

czyli nie zrobić nic (skądinąd polecam ten krótki fragment genialnej, klasycznej brytyjskiej komedii).

8. Możemy więc grać, albo nie grać (wbrew pozorom odwagi wymagają obydwie opcje). Jeśli grać, to na serio, bo tylko takich graczy na wschodzie szanują. Najgorsze, co moglbismy zrobić, to podjąć grę ("i chciałabym"), ale tak po naszemu, czyli na 25% mocy ("i boję się").

9. Stawiam na tą ostatnią opcję.

Zwolennik realpolitik, rozumianego nie jako kapitulanctwo, a jako coś pomiędzy romantyzmem nieliczącym się z realiami, a cynizmem ubierającym się w szaty pozytywizmu. W blogu będę pisał głównie, aczkolwiek nie wyłącznie, o polityce zagranicznej. Z przyjemnością powitam ew. komentarze, również te krytyczne, ale będę zobowiązany za merytoryczną dyskusję - choćby i zażartą, byleby w granicach dobrego smaku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka